Friday, November 18, 2011

jesiennie

Drogie Babki!
Co u Was? Milczycie - wnioskuję, że wzięte z życiem za bary - walczycie ;).

U mnie/nas zmiany! Przenosimy się do nowego miejsca - większego, chyba żywszego miasteczka. No dobra, piątego co do wielkości. Wypełniona jestem nadzieją po uszy i pękam od marzeń. V. już tam jest, już zaczął pracę i szuka mieszkania.
Czuję się tak, jakby los dawał nam drugą szansę - jesteśmy niemal dokładnie w takiej samej sytuacji jak prawie 3 lata temu, gdy zdecydowaliśmy się zamieszkać razem w Norwegii. Przyjechałam wtedy z Polski do Sandefjord,  V. zaraz zmienił pracę i po chwili przenosiliśmy się w nowe miejsce. A teraz jadę z Warszawy, po 3 miesiącach rozstania, żeby spakować rzeczy i przenieść się w całkiem nowe miejsce. Nauczona doświadczeniem TDS - powiem, że to jakiś wzór/pattern.
Sytuacja ta daje mi ogromną szansę, by nie popełnić tych samych błędów, jakie popełniłam tam gdzie mieszkałam.Myślę, że jednym z nich było to, że pojechałam do Norwegii z polskim systemem wartości i polskim sposobem myślenia. Drugim to, że chciałam się zaprzyjaźnić z okolicznymi Polakami. Zaprzyjaźnić, a nie zapoznać. A tak się nie da. Emigranci mają zupełnie inne priorytety, starają się przetrwać, a nie zaprzyjaźnić. To tylko ja, w tej swojej marzycielskiej głowie uknułam, że się da, że przeniosę kawałek Warszawy do małego Brevika i ze zbieraniny różnych ludzi, stworzę paczkę bliskich sobie osób. Nie dało się, poległam. W nowym miejscu nie będę próbować. Zobaczę, co i kto przyjdzie.

Jesień w  Warszawie. Dziś jest szaro i ponuro. I zimno. A ja... Odliczam dni do wyjazdu do Norwegii ;))).