Thursday, March 23, 2017

Czolem!

Pytasz, jak tam moje relacje. Relacje buduje bardzo ostroznie, wybredna jestem. Im starsza, tym trudniej spotkac osobe, w towarzystwie ktorej czuje sie swobodnie. Odczucie naturalnosci w spotkaniu z drugim czlowiekiem to najwazniejsze dla mnie kryterium. Nastepnym kryterium to poczucie humoru. Nie moze byc nachalne, przerysowane, na sile. No, glupie nie moze byc. Fajnie jest tez, gdy osoba komunikuje sie w prosty i uczciwy sposob, ale potrafi dostrzec granice miedzy byciem subtelnym, a zasadniczym. Lubie ludzi, ktorzy maja swoj swiat, swoje pasje i nie wieszaja sie na mnie. Lubie ludzi, ktorzy ode mnie nie oczekuja cudow na kiju. Nie lubie maruderow i zafiksowanych na swoich problemach i problemikach. Nie lubie podlizywania sie, manipulowania sytuacjami, sarkazmu. Nie lubie rozkminiaczy usilujacych czytac moje mysli i wyciagajacych z tej analizy daleko idace wnioski. Brrr. Nie lubie ludzi niewdziecznych. Lubie ludzi madrych, wywazonych, ale tez zdolnych do szalenstwa. Czyli nie lubie nudziarzy. O, pazernych ludzi nie lubie. 

Podsumowujac, fascynuje mnie prostota serca i madrosc zbudowana z doswiadczen zyciowych. 

W kontaktach z innymi, interesuje sie tym, co jest pod maska. A tam, na ogol, jest cos przerazajacego, ale i czulego jednoczesnie, bo ukazujacego nasza bezradnosc wobec zycia.

Kiedy jest sie w wieku, w ktorym jestem ja, nie z kazdym udaje sie nawiazac ciepla i fajna relacje. I ja nawet juz nie zakladam, ze relacje jakas w ogole sie nawiaze. Czasami, po alkoholu, mury przestaja istniec. I ja lubie ten stan. Na chwile, bo potem nastaje swit i wszystko nabiera postac dawnego porzadku rzeczy. 

A za czym tesknie? Jak to za czym? Za Biesami!!!

Padam do nozek!


Wednesday, March 22, 2017

Księżyc i kamyczki.

Hej tam!

Jest dziewczynka, wyjątkowy mały człowiek. Wyjątkowy, bo zabrał mnie dzisiaj do niezwykłego świata. Trzy lata ma ta osoba i zdiagnozowany autyzm. Nie będzie o tym, jak trudny to temat. Nie będzie dramatycznej opowieści o tzw. dziecku innym. Będzie o mojej fascynacji światem, jakiego doświadcza Peter Nelle.

Spacer był. Peter Nelle trzymała mnie za rękę, ale czułam, że nie istnieję w jej świecie. Skupiona, mamroczaca ciągle coś pod nosem, mówiąca o sobie w trzeciej osobie liczby pojedynczej, niepewnie idąca po popękanych płytach chodnikowych, zastygajaca w bezruchu przed drogą z drobnych kamyczków, uważnie przyglądając się kratkom ściekowym, od czasu do czasu wyciągała palec wskazujący w stronę rzeczy, które przyciągnęły jej uwagę.
- Księżyc!
Powiodłam oczami za tym małym paluszkiem, ale w pierwszym momencie nie dostrzegłam. Bardziej fascynowało mnie to mocne słońce, które dzisiejszego rana łaskawie rozdawało promienie.
- Słońce, Peter Nelle!

Uparła się, że ten księżyc tam jest, więc nie miałam wyjścia i popatrzyłam uważniej.
- Jest, Peter Nelle, jest księżyc.

Niewyraźny, zanikający rogalik na tle niebieskiego, bezchmurnego nieba. Rzeczywiście ładny.

Uwielbiam ją! Uwielbiam jej umiejętność abstrahowania, odnajdywania istoty, upór w zwracaniu mojej uwagi na strukturę, fakturę, kolor, wzór, detal. Co za piękny umysł ma ta mała!

Buzia
Ciuciek.


Sunday, March 19, 2017

o relacjach

Kochana Ciuciu,
tyle się rzeczy fajnych teraz dzieje wokół mnie.
Piszę do Ciebie z zimnego norweskiego wieczoru (za oknem śnieg, serio!) rozgrzana herbatką i dobrymi fluidami płynącymi do mnie jakby w odpowiedzi na zeszłotygodniowe załamanie. Na jednego psuja, przypada pięć świetnych, wartościowych osób. I tego się trzymam.
Jedno podcięcie skrzydeł, to w moim przypadku kilkudniowa rehabilitacja poczucia własnej wartości, pewności siebie. Ale wstaję. Podnoszę głowę i staram się w siebie nie zwątpić. I duże mam oparcie w ludziach, bo wierzę w to, że ludzie mnie otaczający są właśnie takim mnie odbiciem. Mojej energii, humoru, pasji. Nie mówię, że muszą być tacy sami jak ja. Mam na myśli raczej takie wspólne fale, postrzeganie świata, wrażliwość.

Sama wiesz, że nie ze wszystkim jest nam po drodze, ale myśląc o Tobie, uświadamiam sobie, że muszę być jednak fajna, bo taka fajna Ciuciu jak Ty, nie zadawałaby się ze mną, gdybym fajna nie była. O!

Już dawno pogodziłam się z tym, że nie z każdym mi po drodze. Dziś mam w sobie chyba więcej spokoju w tym temacie. Nadal niestety przedkładam nieocenianie nad słuchanie swojej intuicji. Gruby błąd.

Ale. Ciuciu. A jak Twoje ludzkie-nieludzkie relacje?
I jeszcze jedno. Za czym tęsknisz?

Padam do bioderek!

Monday, March 6, 2017

o pasji po raz drugi

Hej Ciuciu,
no ja mam podobnie. Też głupio mi brać kasę za coś, co robię z pasją, z radością, co uwielbiam robić.
Dlatego nie mam mercedesa ani chatki w górach.
Kilka tygodni temu otworzyłam się na coś nowego, nie nieznanego, ale nowego. Zamiast tylko opowiadać o tym, co kiedyś robiłam w Polsce, postanowiłam wreszcie coś zrobić. I jak to zwykle w życiu bywa, jak się troszkę drzwi uchyli, to pojawiają się niespodziewani goście. W moim przypadku - pomysły i ludzie z pomysłami.
Mam fajne kobitki wokół siebie, z którymi mogę i chcę coś zrobić, i fajne jest to uczucie. Że zaczyna coś żyć, że jakiś pomysł zaczyna nabierać kształtów, że nagle pojawiają się osoby z innymi jeszcze pomysłami, doświadczeniami, energią... no hej! chce się działać!
Ty sama Ciuciu wiesz, jaki ze mnie narwaniec. Tym razem z szacunku do siebie, dziewczyn, może też z jakiejś takiej dojrzałości chcę robić to powoli, przyglądać się procesowi i za nim  iść. I wierzę, że będzie to miało ręce i nogi.
Jeszcze nie wiem jak to wszystko pogodzę z domem, życiem i pracą, która przecież się kiedyś pojawi... Mam trochę stracha, bo spotkanie o 18.00 przypłacam bólem brzucha. Ale chcę wyjść i spotkać się i robić coś, co kocham.
Wiesz Ciuciu, co sobie myślę? Że pięknie jest mieć otwarte serce, chętne do pomocy. Nawet jeśli inni wykorzystują to lub wyśmiewają. Suma doświadczeń pozytywnych jednak przeważa.

I lubię teraz w sobie to, że jednak kurde przeszłam z gadania do działania :). I czuję, że nabieram powietrza. Rozważnie, bo rozważnie, ale jednak.

A jeśli chodzi o niezrozumienie - no coż, geniusze tak mają. Są geniusze naukowi, a może my jesteśmy geniuszkami społecznymi??? :)))))

Twoja Gienia! 

Tuesday, February 28, 2017

Babko,
Ostatnio namawiałam Cię do tego, byś już nic nie robiła za darmo; że masz talent (pewnie więcej niż jeden) i że przyszedł czas na oczekiwanie zapłaty za niego (za nie). I tak się mądrzyłam, a dzisiaj pomyślałam, że ja ciągle rozdaję swoje talenty, wiedzę na lewo i prawo, a w portfelu nadal tych milionów nie mam.

Wynika to prawdopodobnie z poczucia przyzwoitości, jakiejś wyuczonej reakcji, że należy pomagać bezinteresownie. Jednak okazuje się, że chyba lepiej by było, gdybym oczekiwała zapłaty w gotówce za poświęcony komuś czas. Bo jak taka głupia nadal będę, to ten dom w Bieszczadach nigdy nie zmaterializuje się...

Inni to potrafią. Innym przychodzi to łatwo. Inni wiedzą, że czas to pieniądz, a ja przepuszczam swój beznadziejnie. Jeśli umiem komuś pomóc, pomagam. Dzisiaj, na przykład, dowiedziałam się, że za pewną uprzejmość okazaną pewnym ludziom, inni bez skrępowania biorą całkiem pokaźne sumy.

I. jest taki sam. To jest facet złota rączka i też, jeśli umie pomóc, pomaga nie biorąc kasy za usługę. Dyskutowaliśmy niedawno ze znajomymi przy kawie o tym temacie właśnie. Otwierali szeroko oczy na nasze słowa, że dla nas czyn szlachetności nabiera, kiedy inny nie musi za niego płacić i że właściwie to pieniądze nie są ważne w momencie, kiedy następuje wymiana takich czynów. I że o ile milej by było na tym świecie, gdyby ludzie, ot tak, okazywali sobie takie serdeczności. Nazwali to naiwnością, z czym się, kurwa, zgadzam.

A my, I. i ja, kompletnie nieprzystosowani do życia w tym do bólu materialnym świecie, ubolewamy nad tym, że, kurwa, za te dobre czyny, domu w górach nie postawimy.

Całuję Cię, moja Ty przedsiębiorcza Babko!

Thursday, February 2, 2017

Wlasciwie to chcialabym

Hola!

Babko, wiesz co, wlasciwie to chcialabym cos. 

Chcialabym posiac umiejetnosc wyluskiwania esencji z belkotu ludzi, ktorzy przekazuja mi jakas informacje, bo poki co, mam z tym ogromny problem. Kuzwa, chce reagowac zgodnie ze soba, zgodnie z prawda, w oparciu o fakty, a nie moge, bo ten belkot zawiera tak duzo, ze nie wiem, o co tak naprawde chodzi. I jeszcze dochodzi czas, bo zareagowac musze natentychmiast, bo komus sie dupa pali z podniecenia i potrzebuje moich slow, zeby ten pozar ugasic. 

I teraz zastanawiam sie, czy w ogole wazne jest, co powiem. Moze chodzi tylko o ten pozar, ktory ugasic mozna jakimkolwiek slowem? 

Co myslisz?

Ciuciek  










Tuesday, January 31, 2017

Prosto

Slucham: w tym momencie Rag'n'Bone Man. Ten jego kawałek "Human" działa na mnie dobrze.

Czuję się: no, jak słucham to dobrze się czuję. W ogóle, muzyka mnie wygładza. A jak nie słucham, to uderza we mnie brak taktu w zachowaniu moich koleżanek z pracy. Takie są kanciaste, kwadratowe takie. Brrrrr.

Chciałabym: nie wiem, co.

Jestem wdzięczna za: wodę w kranie.

Pracuję nad: pracuję nad katalogiem biblioteczny w mojej głowie. Wszystko musi znaleźć się na swoim miejscu, z właściwą fiszką.

Cieszę się: ze wszystkiego, z czego się nie cieszę.

Uczę się: Uczę się psiego języka.

Czytam: Artykuły na temat niepłodności.

Oglądam: nie oglądam.

Czekam na: CUD

O i to moje tu i teraz.