Ruchliwe Ciuciu!
Normalnie aż tu czuję Twoje wibracje. Się rozkręciłaś jak bąk. Pamiętam, że godzinami mogłam się wpatrywać w tę wirującą zabawkę. Pewnie Twój I. ma teraz to samo.
Dzieci się rodzą tu i tam. Norweski standard - trójka. Nad nami mieszka wlaśnie taka standardowa rodzinka z synkami w wieku 3-7 lat. Tupot małych nóżek nie jest taki słodki jak się go ma nad głową w sobotnio-niedzielne poranki ;-)).
Ale lubię dziecięcy świat! Pamiętam czasy, kiedy prowadziłam Teatrzyk Dziecięcy "Klakier" - dzieci rosły razem z teatrzykiem ;-). Kiedyś mały chłopiec siedział sobie na próbie i żuł troczka od bluzy. Trochę mnie to denerwowało, więc mówię do niego: Krzysiu, nie żuj troczka, proszę. Krzyś spojrzał na mnie i się pyta: A dlacego? Pytaniem prostym zbił mnie trochę, że tak powiem, z pantałyku, ale odparłam: Nooo, bo jest brudny. Krzyś spojrzał na mnie, potem na mokry co najmniej do połowy troczek i pakując go z powrotem do buzi powiedział: Juz nie ;-). Odpadłam.
Staram się zachować w sobie mini me. Dziewczynkę, która się dziwi światu i klaszcze w ręce, gdy coś się jej podoba. Chcę pamiętać dziecko w sobie, równoważyć świat dorosłej S. i mini me. Czasem kupując i czytając książkę dla dzieci, czasem oglądając kawałek ulubionej bajki. Biorę w ramiona mini me i daję jej soczystego buziaka.
Na szczęście V. też ma w sobie małego chłopca... Kupowaliśmy ostatnio drukarkę, bo V. zaczął się dokształcać no i potrzebuje. W sklepie obejrzeliśmy kilka modeli, spodobał mu się jeden, ale dorosła S. mówi: Słuchaj, możemy się jeszcze zastanowić, iść do innego sklepu. Dorosły V. powiedział do sprzedawcy: Dziękujemy, to my się jeszcze zastanowimy. Mała S. zniknęła pomiędzy półkami, bo zobaczyła kolorowe coś, a mały V. powrócił do sprzedawcy i powiedział: To ja poproszę tę drukarkę.
Po minucie.
;-)
Kiss!
***
Po czterech godzinach od powyższego wpisu mała S. ryczy. Znowu się nie udało. Tym razem próbowałam dostać się na kurs pracy socjalnej. Znowu coś, w co jestem, że tak powiem wpasowana. Nic tylko zacząć.
Miałam dostać list z terminem rozmowy kwalifikującej na kurs. Ani listu, ani rozmowy. Ani kursu.
Podobno facet odpowiedzialny za rekrutację i za kurs jest chory. A rekrutację jakoś przeprowadzono. Ktoś się dostał, bo polizał zadek komu trzeba, a głupia dorosła S. naiwnie wierzyła, że takie rzeczy załatwia się uczciwie, dlatego nic nikomu nie lizała.
Oj Ciuciu, mam czasami dość. Łamie mnie ta Norwegia. Czasami it's soooo fucking hard, że nie mam siły wstać z łóżka. Podnoszę się tylko dzięki temu, że wiem, że ludzie mają większe dramaty niż moje. I choć to głupia mobilizacja, to jednak pomaga. Pokornie wstaję, a potem się uśmiecham.
I nie wiem, co jest nie tak. Nie wiem dlaczego nie mogę dostać tego, czego pragnę, a przecież nie proszę o wiele. Tylko o szansę...
Czasem pytam sama siebie, po co ja to wszystko robię. Po co to integrowanie Polaków, którzy i tak mają to w dupie. Po co budowanie więzi z ludźmi, którzy przy pierwszej lepszej okazji utopią mnie w łyżce wody. Po co nawet ruszanie z tym stowarzyszeniem, jak na końcu i tak z tym sama zostanę, bo Ci co to robią i tak się wypną.
Dorosła S. przez łzy zacytuje klasyka:
Nie wiem kurwa, no nie wiem, tak jest kurwa zawsze po prostu, zawsze no... zawsze
i zamieści filmik:
żeby otrzeć małej S. łzy.
Normalnie aż tu czuję Twoje wibracje. Się rozkręciłaś jak bąk. Pamiętam, że godzinami mogłam się wpatrywać w tę wirującą zabawkę. Pewnie Twój I. ma teraz to samo.
Dzieci się rodzą tu i tam. Norweski standard - trójka. Nad nami mieszka wlaśnie taka standardowa rodzinka z synkami w wieku 3-7 lat. Tupot małych nóżek nie jest taki słodki jak się go ma nad głową w sobotnio-niedzielne poranki ;-)).
Ale lubię dziecięcy świat! Pamiętam czasy, kiedy prowadziłam Teatrzyk Dziecięcy "Klakier" - dzieci rosły razem z teatrzykiem ;-). Kiedyś mały chłopiec siedział sobie na próbie i żuł troczka od bluzy. Trochę mnie to denerwowało, więc mówię do niego: Krzysiu, nie żuj troczka, proszę. Krzyś spojrzał na mnie i się pyta: A dlacego? Pytaniem prostym zbił mnie trochę, że tak powiem, z pantałyku, ale odparłam: Nooo, bo jest brudny. Krzyś spojrzał na mnie, potem na mokry co najmniej do połowy troczek i pakując go z powrotem do buzi powiedział: Juz nie ;-). Odpadłam.
Staram się zachować w sobie mini me. Dziewczynkę, która się dziwi światu i klaszcze w ręce, gdy coś się jej podoba. Chcę pamiętać dziecko w sobie, równoważyć świat dorosłej S. i mini me. Czasem kupując i czytając książkę dla dzieci, czasem oglądając kawałek ulubionej bajki. Biorę w ramiona mini me i daję jej soczystego buziaka.
Na szczęście V. też ma w sobie małego chłopca... Kupowaliśmy ostatnio drukarkę, bo V. zaczął się dokształcać no i potrzebuje. W sklepie obejrzeliśmy kilka modeli, spodobał mu się jeden, ale dorosła S. mówi: Słuchaj, możemy się jeszcze zastanowić, iść do innego sklepu. Dorosły V. powiedział do sprzedawcy: Dziękujemy, to my się jeszcze zastanowimy. Mała S. zniknęła pomiędzy półkami, bo zobaczyła kolorowe coś, a mały V. powrócił do sprzedawcy i powiedział: To ja poproszę tę drukarkę.
Po minucie.
;-)
Kiss!
***
Po czterech godzinach od powyższego wpisu mała S. ryczy. Znowu się nie udało. Tym razem próbowałam dostać się na kurs pracy socjalnej. Znowu coś, w co jestem, że tak powiem wpasowana. Nic tylko zacząć.
Miałam dostać list z terminem rozmowy kwalifikującej na kurs. Ani listu, ani rozmowy. Ani kursu.
Podobno facet odpowiedzialny za rekrutację i za kurs jest chory. A rekrutację jakoś przeprowadzono. Ktoś się dostał, bo polizał zadek komu trzeba, a głupia dorosła S. naiwnie wierzyła, że takie rzeczy załatwia się uczciwie, dlatego nic nikomu nie lizała.
Oj Ciuciu, mam czasami dość. Łamie mnie ta Norwegia. Czasami it's soooo fucking hard, że nie mam siły wstać z łóżka. Podnoszę się tylko dzięki temu, że wiem, że ludzie mają większe dramaty niż moje. I choć to głupia mobilizacja, to jednak pomaga. Pokornie wstaję, a potem się uśmiecham.
I nie wiem, co jest nie tak. Nie wiem dlaczego nie mogę dostać tego, czego pragnę, a przecież nie proszę o wiele. Tylko o szansę...
Czasem pytam sama siebie, po co ja to wszystko robię. Po co to integrowanie Polaków, którzy i tak mają to w dupie. Po co budowanie więzi z ludźmi, którzy przy pierwszej lepszej okazji utopią mnie w łyżce wody. Po co nawet ruszanie z tym stowarzyszeniem, jak na końcu i tak z tym sama zostanę, bo Ci co to robią i tak się wypną.
Dorosła S. przez łzy zacytuje klasyka:
Nie wiem kurwa, no nie wiem, tak jest kurwa zawsze po prostu, zawsze no... zawsze
i zamieści filmik:
żeby otrzeć małej S. łzy.